Tadeusz Charytonowicz
Tadeusz Charytonowicz z siostrą, Ireną (1926 rok)
Przerwane życie - moje wspomnienie o bracie
Irena Sosińska z domu Charytonowicz
“Kochana Mamo
W dniu imienin życzę Ci dużo szczęścia, a sobie dużo radości w dniu, kiedy znów będziemy wszyscy razem. Jestem zdrów i próżnuję. Mam nadzieję, że na wiosnę będzie okazja do jakichkolwiek robót, wtedy na pewno się zgłoszę. Tymczasem uczę się rosyjskiego. Czytam już płynnie…”
Tak pisał mój brat w ostatnim (zaledwie drugim) liście ze Starobielska na imieniny mojej Mamy na 17 marca. List-odkrytka wysłany 8 marca 1940 r. przyszedł z dużym opóźnieniem — 31 marca 1940 roku. Była to ostatnia wiadomość listowna. Następne wieści o bracie przekazał jego kolega, który wrócił do Wilna z obozu jenieckiego w Starobielsku. Opowiadał, że zwolniono go, ponieważ podał się za zwykłego żołnierza, wcześniej zrywając naszywki oficerskie. Namawiał do tego również mojego brata Tadeusza, ale ten po dłuższym namyśle powiedział, że tego nie zrobi, ponieważ składał przysięgę na wierność ojczyźnie i honor mu na to nie pozwala.
W odpowiedzi na prośbę brata w jednym z listów rodzice wysłali mu paczkę z książkami do nauki chemii. Wróciła ona w kwietniu 1940 roku z lakoniczną notatką: „wybył”. Potem długo nie mieliśmy żadnych wiadomości, ciągle łudziliśmy się, że wreszcie da nam jakiś znak, że żyje. Starania przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż nie przyniosły żadnego rezultatu. Dopiero w roku 1949 w Londynie pojawiła się książka Adama Moszyńskiego pt. „Lista Katyńska jeńców obozów Kozielsk — Ostaszków — Starobielsk — zaginieni w Rosji Sowieckiej”, wydana przez “Gryf Publikations Ltd.”. Na liście wśród zamordowanych znaleźliśmy nazwisko mego brata.
Nasi rodzice, Wiktor i Gertruda Charytonowiczowie pobrali się w Moskwie i tam 16 lipca 1916 roku urodził się mój brat Tadeusz. W Rosji czasy były wówczas bardzo niespokojne, wkrótce wybuchła rewolucja. W Moskwie nastąpiło straszne bezprawie: głód, rozboje na ulicach. Bolszewicy wyrzucili rodziców z mieszkania nie pozwalając niczego ze sobą zabrać. W tym czasie powstawało państwo polskie i po wielu staraniach rodzicom udało się, jako repatriantom, wrócić do ojczyzny. W 1920 roku przyjechali do Wilna i tu osiedlili się.
Ojciec nasz był człowiekiem bardzo energicznym i przedsiębiorczym i wkrótce znalazł pracę, a nawet wspólnie ze swoim krewnym założył hurtownię leków i sklep drogeryjny. Brat zaczął uczęszczać do gimnazjum oo. jezuitów i tam, w pobliżu, zamieszkaliśmy (już po moim urodzeniu w 1923 r.).
W gimnazjum działało harcerstwo i mój brat zaangażował się bez reszty. Odbiło się to nawet na nauce, bo nie dopuszczono go do matury. Klasy jednak nie powtarzał, ponieważ był bardzo ambitny. Zapisał się na kurs maturalny i maturę zdał z bardzo dobrym wynikiem. W harcerstwie działał jednak w dalszym ciągu – był drużynowym. W okresie wakacji drużyna często wyjeżdżała na obozy. W roku 1935 wzięła nawet udział w Ogólnoświatowym Harcerskim Zlocie w Spale oraz w spływie kajakowym do jeziora Narocz.
W latach 1936 – 37 brat został powołany do wojska. Służbę wojskową odbywał we Włodzimierzu Wołyńskim w artylerii konnej. Tęsknił za rodziną i pisał stamtąd bardzo często listy pełne pogody i dowcipu. Nigdy nie narzekał na trudne sytuacje, które zdarzały się w wojsku.
Po odbyciu służby wojskowej wrócił do Wilna i wstąpił w 1938 roku na Uniwersytet Stefana Batorego na Wydział Chemii. Niestety, krótko trwały wymarzone studia, ponieważ wybuchła wojna. Jeszcze przed 1 września ogłoszono w kraju mobilizację i Tadeusz zgłosił się na ochotnika. Został włączony do Dywizjonu Artylerii Konnej w stopniu podporucznika. Pożegnanie było wzruszające. Wyjeżdżał pełen wiary w zwycięstwo i nadziei na szybki powrót do domu. Wtedy widziałam go ostatni raz. Nie wrócił nigdy. Miał zaledwie 23 lata głowę pełną marzeń i pomysłów na przyszłość.
Brat: Tadeusz Charytonowicz
por. artylerii, student,
jeniec Starobielska (lista NKWD nr 3547),
zamordowany w kwietniu 1940 r. w Charkowie.