Henryk Tadeusz Narożański

 

Narożański z zoną Antoniną i córką Barbarą

 

Hen­ryk Słomka-Narożański

Postać moje­go Dziadka

 

Postać moje­go Dziad­ka we wspo­mnie­niach mojej Mamy i jej Sio­stry, zacho­wa­ła się jako nie­zwy­kła oso­bo­wość, wspa­nia­ły czło­wiek, naj­droż­szy mąż i naj­lep­szy na świe­cie tatuś.

Hen­ryk Tade­usz Naro­żań­ski uro­dził się 18 stycz­nia 1904 roku w miej­sco­wo­ści Hołot­ki, powiat Zba­raż – dzi­siej­sza Ukra­ina, wów­czas Rzecz­po­spo­li­ta Pol­ska, jako syn Jana Naro­żań­skie­go i Julii z Konop­nic­kich. Rodzi­na miesz­ka­ła w miej­sco­wo­ści Brody nie­da­le­ko Lwowa. Jego ojciec był nauczy­cie­lem. Rodzi­ce dbali o dobre wycho­wa­nie i wykształ­ce­nie dzie­ci, mimo trud­nych, nie­spo­koj­nych cza­sów (I wojna świa­to­wa, wojna pol­sko-rosyj­ska, pol­sko-ukra­iń­ska). W Brodach, podob­nie jak na całych Kre­sach Wschod­nich, miesz­ka­li Pola­cy, Żydzi i Ukra­iń­cy. Dzia­ła­ły tam czte­ry pol­skie szko­ły powszech­ne, trzy szko­ły śred­nie oraz dwie szko­ły muzyczne.

Hen­ryk Tade­usz Naro­żań­ski we wspo­mnie­niach rodzi­ny przed­sta­wia­ny był zawsze jako ambit­ny i bar­dzo zdol­ny uczeń. Nie zacho­wa­ły się świa­dec­twa z okre­su nauki, jed­nak można sądzić, że jako kan­dy­dat na ofi­ce­ra Woj­ska Pol­skie­go musiał legi­ty­mo­wać się bar­dzo dobry­mi oce­na­mi w szko­le. Chęt­nie wyko­ny­wał wszyst­kie prace domo­we, uwiel­biał maj­ster­ko­wać, kochał muzy­kę i grał na skrzypcach. 

Hen­ryk od dzie­ciń­stwa marzył o szko­le woj­sko­wej. Był wycho­wa­ny w rodzi­nie patrio­tycz­nej, więc posta­no­wił zgło­sić się do Szko­ły Pod­cho­rą­żych Pie­cho­ty w Ostro­wi Mazo­wiec­kiej. Swoją przy­szłą żonę, Anto­ni­nę Żuraw­ską, absol­went­kę Semi­na­rium Nauczy­ciel­skie­go, poznałogro­dzie miej­skim tzw. „Rej­ków­ce” w Bro­dach. Była to „miłość od pierw­sze­go wej­rze­nia”. Zarę­czy­li się w 1926 roku, a pobra­li się 1 marca 1930 w koście­le para­fial­nym w Bro­dach. Pierw­sza córka Bar­ba­ra (moja Mama) uro­dzi­ła się w 1931 roku, a dwa lata póź­nie druga córka Jadwiga.

W roku 1932 Hen­ryk Tade­usz Naro­żań­ski otrzy­mał sto­pień porucz­ni­ka w kor­pu­sie ofi­ce­rów pie­cho­ty. Patent ofi­cer­ski pod­pi­sał ówcze­sny Mini­ster Spraw Woj­sko­wych — Józef Pił­sud­ski. Naro­żań­scy prze­pro­wa­dzi­li się do Brze­żan, gdzie Hen­ryk Naro­żań­ski jako ofi­cer Woj­ska Pol­skie­go został dowód­cą kom­pa­nii w 51. Pułku Pie­cho­ty Strzel­ców Kre­so­wych. W marcu 1938 r. Hen­ryk Tade­usz awan­so­wał do stop­nia kapitana.

Kiedy zaczę­ły do Pola­ków docie­rać wia­do­mo­ści o nie­unik­nio­nej woj­nie, rodzi­ce sta­ra­li się przy­go­to­wać córki na trud­ny czas. Zwią­za­ne to było z powo­ła­niem moje­go Dziad­ka do walki na fron­cie. Wszyst­ko miało potrwać nie­dłu­go. Pew­ne­go wie­czo­ru, na począt­ku wrze­śnia 1939 roku, do domu Naro­żań­skich przy­szli żoł­nie­rze z roz­ka­zem. Poże­gna­nie było krót­kie. W tym cza­sie dowód­cą 51. Pułku Pie­cho­ty Strzel­ców Kre­so­wych w Brze­ża­nach, był August Emil Fiel­dorf ps. „Nil”. Stał na jego czele pod­czas walk w kam­pa­nii wrze­śnio­wej w ramach 12. Tar­no­pol­skiej Dywi­zji Pie­cho­ty (Armia „Prusy”).

Przez ponad mie­siąc nie było żad­nych wie­ści. Moja bab­cia, kapi­ta­no­wa Naro­żań­ska, z cór­ka­mi wró­ci­ła do swo­ich rodzi­ców do Bro­dów. Pierw­sza infor­ma­cja dato­wa­na 25 paź­dzier­ni­ka 1939 roku zosta­ła napi­sa­na przez Tade­usza na kar­cie pocz­to­wej w języ­ku rosyj­skim, ze szpi­ta­la w Kijo­wie. Stam­tąd został wywie­zio­ny przez NKWD do obozu w Kozielsku.

Naj­dłuż­szy, ostat­ni list został napi­sa­ny został 4 marca 1940 roku:

…Dzie­ciacz­ki tylko raz mi się śniły, że kopa­ły ze mną pia­sek. Cie­kaw jestem co one teraz robią i co mówią, jak tatu­sia wspo­mi­na­ją. Jak one ład­nie poże­gna­ły się wtedy wie­czo­rem ze mną „dobra­noc – pa, Tatu­siu”. Tego nigdy nie zapomnę…

… Smu­tek i zała­ma­nie się ducho­we do nicze­go nie dopro­wa­dzi – pil­nuj abyś była zdro­wa i dzie­cia­ki były cie­pło ubra­ne. Jak Ci zabrak­nie pie­nię­dzy to sprze­daj choć­by nawet wszyst­kie meble, bo to jest rzecz naby­ta. Napisz mi czy spo­koj­nie tam żyjesz, jakie są nie­do­stat­ki – podziel się ze mną, o ile moż­no­ści wszyst­kiem tym, co Cię mar­twi. Myślę, że lżej Ci będzie prze­ży­wać dnie, o ile i ja cząst­kę zmar­twień Two­ich będę wie­dział. Mojej nie­obec­no­ści nie bierz pod uwagę – taki mój zawód, tym samym musisz się na wszyst­ko przy­go­to­wać. Opatrz­ność czuwa. Życie ludz­kie wię­cej nasy­co­ne jest smut­kiem niż rado­ścią – i tak jak radość ma swoje gra­ni­ce, to samo dzie­je się ze smutkiem…

 

Wów­czas jego rodzi­ce Jan i Julia Naro­żań­scy z córką Ste­fa­nią byli w dro­dze na Sybe­rię. Zosta­li zabra­ni z domu w dniu 10 lute­go 1940 roku. Nato­miast żona z cór­ka­mi ukry­wa­ły się u dal­szej rodzi­ny w Bro­dach, ponie­waż jej ojciec, Ste­fan Żuraw­ski, i sio­stra Wanda zosta­li zamor­do­wa­ni w swoim domu, w Bro­dach koło Lwowa, przez nacjo­na­li­stów ukra­iń­skich. Anto­ni­na pamię­ta­ła, że dal­sza rodzi­na miesz­ka w Tar­no­wie, był to dla niej Zachód. Bała się takiej wypra­wy, ale też i nie nada­rza­ła się moż­li­wość wyjaz­du. Kil­ka­na­ście mie­się­cy żyły w stra­chu i bie­dzie. Widzia­ły pło­ną­ce mia­sto, wie­dzia­ły o egze­ku­cjach na ludności.

Kiedy zagro­że­nie nie mija­ło, Anto­ni­na posta­no­wi­ła, że jedy­nym ratun­kiem może być wyjazd do Tar­no­wa. Spa­ko­wa­ła naj­cen­niej­sze rze­czy pamiąt­ki rodzin­ne, doku­men­ty, foto­gra­fie i to, co mogło przy­dać się w podró­ży. Zna­jo­my kole­jarz pomógł im w uciecz­ce. Z nie­wiel­kim dobyt­kiem zosta­ły umiesz­czo­ne w bydlę­cym wago­nie i razem ze zwie­rzę­ta­mi roz­po­czę­ły podróż do Tarnowa.

W Tar­no­wie rów­nież trwa­ła wojna i nie było spo­koj­nie. Miesz­ka­ły w domu przy ul. Lwow­skiej, naprze­ciw obec­ne­go kościo­ła Naj­święt­sze­go Serca Pana Jezu­sa, który w tym cza­sie był maga­zy­nem wojsk nie­miec­kich. Szyb­ko przy­zwy­cza­iły się do nowe­go miej­sca. Miały o wiele lep­sze warun­ki niż w Bro­dach. Pogo­dzi­ły się z fak­tem, że nie mają po co wra­cać do domu. Po woj­nie miesz­ka­ły nadal u rodzi­ny. Nie przy­słu­gi­wa­ła im żadna renta ani miesz­ka­nie. Brak danych na temat losów ojca nie pozwa­lał na przy­zna­nie dzie­ciom pomocy.

Anto­ni­nie udało się nawią­zać kon­takt z mamą męża, Julią Naro­żań­ską, i jego sio­strą Ste­fa­nią, które w 1946 roku powró­ci­ły do Pol­ski z Kazach­sta­nu i zamiesz­ka­ły w Lipia­nach koło Szcze­ci­na (Zie­mie Odzy­ska­ne). Nie­ste­ty, Jan Naro­żań­ski nie prze­trzy­mał tru­dów zesła­nia i zmarł w 1944 roku.

Moja Mama i jej Sio­stra na stałe zwią­za­ły się z Tar­no­wem. Bar­ba­ra wyszła za mąż za Józe­fa Słom­kę, a Jadwi­ga za Zbi­gnie­wa Krzysz­ta­ło­wi­cza. Jako pier­wo­rod­ny syn otrzy­ma­łem imio­na: Hen­ryk Tade­usz – na cześć swo­je­go dziad­ka. Była to jed­no­myśl­na decy­zja wszyst­kich człon­ków rodzi­ny. Bab­cia Anto­ni­na liczy­ła na to, że wnuk kapi­ta­na Hen­ry­ka Naro­żań­skie­go przyj­mie rów­nież jego nazwi­sko. Tak wspa­nia­ły czło­wiek żył zale­d­wie 36 lat, i w tra­gicz­ny spo­sób zgi­nął, z tysią­ca­mi innych przed­sta­wi­cie­li elity nasze­go narodu.

Pod koniec lat osiem­dzie­sią­tych zaczę­to ujaw­niać praw­dę o Katy­niu i tra­ge­dii pol­skich ofi­ce­rów wię­zio­nych w Koziel­sku, Ostasz­ko­wie i Sta­ro­biel­sku. W 1990 roku Pol­ska otrzy­ma­ła listy zamor­do­wa­nych w Katy­niu. W tym cza­sie oka­za­ło się też, że w Tar­no­wie miesz­ka wiele rodzin, które w wyni­ku Zbrod­ni Katyń­skiej stra­ci­ły swo­ich naj­bliż­szych. Przy­stą­pio­no do two­rze­nia Koła Sto­wa­rzy­sze­nia Rodzin Ofiar Katy­nia Pol­ski Połu­dnio­wej. Zarów­no Bar­ba­ra, jak i Jadwi­ga czuły potrze­bę zaan­ga­żo­wa­nia się w dzia­łal­ność orga­ni­za­cji, która kul­ty­wu­je pamięć o ofia­rach tam­tej zbrod­ni. Jadwi­ga pro­wa­dzi kro­ni­kę, w któ­rej doku­men­to­wa­na jest dzia­łal­ność Sto­wa­rzy­sze­nia oraz histo­rie doty­czą­ce poszcze­gól­nych rodzin. Jest to boga­ty zbiór opi­sów i ilu­stra­cji. Dzię­ki zdol­no­ściom arty­stycz­nym i żmud­nej pracy mojej cioci, Jadwi­gi, Sto­wa­rzy­sze­nie posia­da sztan­dar, który jest pre­zen­to­wa­ny pod­czas w uro­czy­sto­ści patrio­tycz­nych. Sto­wa­rzy­sze­nie sku­pia wspa­nia­łe osoby, dążą­ce do ujaw­nie­nia całej praw­dy o Zbrod­ni Katyńskiej.